Karol Listewnik - Merkurym na Islandie, rok 2001 Wydrukuj ten artykuł


Kto nie czyta? w m?odzie?czym wieku  opowie?ci o odkryciach na dalekiej Pó?nocy? Kto nie marzy? o zobaczeniu tego, co odkrywali jej pierwsi badacze? Marzy?em i ja. Jak si? pó?niej okaza?o, przy organizacji rejsu na Islandi?, marzy nadal wiele osób.
 




Organizacja rejsu zaj??a prawie pó? roku. Trudno by?o skusi? ch?tnych do pop?yni?cia w trudny rejs, na jachcie, na którym daleko do luksusów. Za niema?e pieni?dze. Robi?em jednak wszystko, aby zminimalizowa? koszty. Skontaktowa?o si? ze mn? oko?o 50 osób; z Jacht Klubu Morskiego „Gryf” w Gdyni (do którego nale??) i spoza niego. Ostatecznie pop?yn??o nas o?mioro w skadzie: kpt. Karol Listewnik – j.st.m.; I of. Leszek Markiewicz – j.st.m.; II of. Jaros?aw Skowronek – st.j.; III of. Krystian Listewnik – st.j.; za?oga: Kinga Adach – b.s.; Maciej Czachor – st.j; Artur Wysocki – st.j.; Aleksander Zalewski – st.j.

W terkotliwym d?wi?ku pracuj?cego silnika us?yszeli?my g?os Artura Wysockiego Jeeeeeeesst!!! Wylecieli?my wszyscy na pok?ad i zobaczyli?my Islandi?. Po dwóch dniach przygotowa? do wyj?cia i kilkugodzinnym oczekiwaniu na odpraw?, 07.07.2001 roku o godzinie 20.30 na pok?ad wchodzi stra? graniczna. Formalno?ci skrócone do minimum. O 20.55 odcumowanie od kei JKM „GRYF” w Gdyni. Pi?? minut pó?niej mijamy gdy?skie g?ówki i zaczynamy halsówk? na Hel przy wschodniej „czwórce”.

Gdynia - Svaneke

Tradycyjnie zaczyna I wachta, II ma kambuz, a III odpoczywa. Hel okr??amy ok. 01.00, ?agodnym baksztagiem p?yniemy na Rozewie. Pi?kna noc, lecimy na pe?nych ?aglach. Jestem na pok?adzie do rana. Pó?nym rankiem budzi mnie bezruch, to wiatr os?ab? i wleczemy si? 3 w?z?y. Rozewie ju? za nami. Stawiamy spinakera i poprawiamy pr?dko?? na 4,5 w?z?a. Marnie. Na Islandi? droga daleka – w linii prostej 2400 Mm. Zak?adam 25 dni ?eglugi i co najmniej 10 dni postojów w portach. Pierwszym portem ma by? Skagen lub Goeteborg. Islandia jest priorytetowa, to ma by? ?eglarski rejs, du?o p?ywania. Daje to ?redni? ok.100 Mm na dob?. Je?eli pogoda b?dzie zgodna z locj?, mo?e by? kilka dni bezwietrznych. Nie mo?emy sobie pozwoli? na stanie w miejscu. Jeste?my na to przygotowani – mamy paliwa na 4 doby ci?g?ego p?ywania na silniku, ze ?rednia ok. 120 mil na dob?.

Wachta po wachcie, w s?o?cu i s?onych bryzgach - za sterem Jarek Skowronek Tymczasem rozwiewa si?. Momentami idziemy ponad 7 w?z?ów. Za ma?o ?le, za du?o te? niedobrze. Zaczyna „wozi?”, jacht k?adzie si? na boki. Wiatr przechodzi najpierw na SE potem na S, a w ko?cu na SSW. Nie warto ucieka? na pó?noc. Zrzucamy spinakera, co przy ma?o do?wiadczonej za?odze i jego powierzchni 130 m2 (tylko trzy osoby, ??cznie ze mn?, p?ywa?y przedtem na tym jachcie) jest niez?? ekwilibrystyk?. W ko?cu spinaker na pok?adzie.W tym czasie wiatr o sile 5o B przeszed? na W i zaczyna si? orka pod wiatr. Na sztag Genua nr 3 i wybieramy „na blach?”, burta w wodzie i jacht p?dzi 60o do wiatru. Typowe dla „jotek” k?t martwy ok. 120o. KDd = 330o. Pojawia si? zm?czenie, ca?oroczna przerwa w d?u?szym ?eglowaniu robi swoje. Przep?ywamy obok Christianso, ale przy tym wietrze nie wejdziemy tam, ?eby odsapn??. Mija druga doba rejsu. Podejmuj? decyzj? – wchodzimy do Svaneke na Bornholmie.

Svaneke - Allinge

Niezale?nie od pogody kambuz musi funkcjonowa? - Kinga Adach i Leszek Markiewicz Serce mnie boli, bo to oddala od celu. Z drugiej strony, doba halsowania J-80 na wiatr przy stromej fali i wietrze 5-6o B, to tylko 30-40 mil w dobrym kierunku, ?atwo to nadrobi? przy zmianie kierunku wiatru. Si?a nie jest taka istotna, te jachty radz? sobie w ka?dych warunkach. Byleby to nie by? ostry bejdewind. Svaneke jak zwykle cudowne, k?piel, spacer, dobra kolacja.. Jak to zwykle na „Merkurym” bywa -„kto wstaje pierwszy, w??cza silnik, budzi w?a?ciw? wacht? i jedziemy” – o godz. 06.00. Warunki pogodowe bez zmian, ale za?oga wypocz?ta, wi?c w radosnych nastrojach halsujemy mozolnie zdobywaj?c mile. Pr?d SE w Bornholmsgate powoduje, ?e przy krótkiej, stromej fali trudno nam si? przebi? do przodu. Od Allinge jeste?my ok. 7 Mm - po 1,5 godzinie jeste?my w porcie.

Allinge - Trelleborg

Artur Wysocki z makrel?, od tego czasu zwany Arturem Ryb? Szybka 10 km piesza wycieczka na Hammerhus i do Hammerhavn, znakomicie poprawia samopoczucie. Inaczej zm?czeni wracamy na jacht, by po 6 godzinach postoju, o pó?nocy opu?ci? Allinge. Wiatr tymczasem odkr?ci? na SSW, mo?emy „na ostro” przecina? Bornholmsgate.

Du?y ruch, lawirujemy mi?dzy 3 promami, które p?dz? po kilkana?cie w?z?ów. Nad ranem w pobli?u Ystad, drewnowiec gubi setki drewnianych, spi?tych stalowymi ta?mami kloców o wymiarach „na oko” 2 na 2 na 2 metry. Szcz??liwie robi si? jasno i mo?na lawirowa? miedzy tysi?cami desek. Napi?ta uwaga I of. Leszka, Artura i Olka z jego wachty chroni nas przed posadzeniem na którym? z kloców. Stalowy kad?ub w tym wypadku pewnie by?by uszkodzony. „Drewniane morze’’ rozci?ga si? od Ystad a? do Trelleborga.Wiatr ro?nie do 6o B i skr?ca na W. Ods?uchujemy komunikat radiowy o id?cym sztormie z Pó?nocnego. Za?oga, ju? troch? „otrzaskana”, spokojnie przyjmuje t? wiadomo??. Wiatr ro?nie do siódemki, nie ma na co czeka?. Uciekamy do Trelleborga.

Trelleborg - Skagen

Po 3 tysi?cach lat, po dawnych mieszka?cach tych ziem pozosta?y tylko tajemnicze megality - fragment kr?gu Brodgara na Orkadach  Stajemy tam w rybackim porcie i czekamy a? sztorm si? wywieje. Zwiedzamy miasto i park z ptactwem domowym. Ucicha po równej dobie . ?adnej odprawy. Wiatr SSW o sile 6o B – wychodzimy wieczorem pod bardzo strom? fal?. Przy - 70 konnym silniku, na pe?nych obrotach, osi?gamy 2,5 w?z?a. Byle „przeskoczy?” mielizny. Potem kierujemy si? na Falsterbokanal i przy pi?knym zachodzie s?o?ca przekraczamy go nie zatrzymuj?c si?. Mija pi?ta doba.

Wed?ug moich przedrejsowych oblicze?, powinni?my by? ju? w Skagen. Czas nas zaczyna goni?. Ekspresem mijamy Kopenhag?, w burzy z piorunami, w ?rodku nocy,

 przy wietrze dochodz?cym do 40 w?z?ów. Ranek to ju? zamek Hamleta (Kronborg) w Helsinger. Przez Kattegat p?dzimy dalej gnani zachodnia szóstk?. W pobli?u wyspy Anholt, szkwa?y dochodz? ju? do 8o B. Lecimy pe?nym bejdewindem na sztormowym foczku i zarefowanym pojedynczo bezanem. Z przyjemno?ci? zaczynam obserwowa? prac? za?ogi na jachcie . Widz?, ?e poradz? sobie na Pó?nocnym i na Atlantyku. Pierwszy przebieg dobowy ok. 150 Mm. Wieczorem 7 doby wchodzimy do Skagen.

Skagen – Kirkwall

Podczas pobytu w szkockim miasteczku Stromness na Orkadach trafili?my na koncert kapel szkockich Wita nas potworny odór ryb, któremu nasz w?adys?awowski do pi?t nie dorasta. Tego wieczoru bardziej uroczysta ni? zwykle kolacja, z okazji zaliczenia I etapu. Humory dopisuj?, zw?aszcza, ?e prognoza pogody na Pó?nocne, pomy?lna.

Po sklarowaniu jachtu zwiedzamy wydmy i ko?ció?ek zasypany przez nie. Latarni? morsk?, z której wida? jak wody Ba?tyku mieszaj? si? z wodami Morza Pó?nocnego. Samo miasteczko, w barwach ?ó?to – pomara?czowo – czerwonych. Po 30 godzinach postoju w Skagen wychodzimy na Morze Pó?nocne i kierujemy si? na Orkady. Po okr??eniu p?awy Skagens Rev mamy ma?o korzystny wiatr 3-4o B z SW i kursem 310o kierujemy si? na zachód. Nast?pnego dnia g?ównie halsujemy. Jedynym urozmaiceniem s? po?owy makreli (sztuk dwie), które udaje si? z?apa? Arturowi. Usma?one pysznie pachn? i zostaj?, mo?e nie równo, ale sprawiedliwie rozdzielone miedzy wszystkich. Kolejny dzie? wiatr poma?u, zgodnie z prognoz? pogody, odkr?ca na pó?noc. Potem wiatr ustala si? na NNW i mo?emy p?yn?? w po??danym kierunku. Dobry przebieg dobowy, 113-milowy. 18 lipca cudowny dzie? ?eglarskiej pogody, chyba najpi?kniejszy w ca?ym rejsie. Wiatr N do NE 4-6 i pr?dko?ci wahaj?ce si? od 5 do 8,5 w?z?a. Uzyskujemy rekordowy przebieg dobowy w tym rejsie - 163,5 Mm. Przy tym jest pi?kna pogoda, s?o?ce ?wieci, fala spora, dosy? d?uga. Mijamy po drodze pi?? platform wiertniczych. Nast?pnego dnia wiatr przechodzi na N i pe?nym bejdewindem przy du?ej fali gnamy prosto na latarni? Askerry. Przebieg podobny jak poprzedniego dnia. Cumujemy w basenie jachtowym w Kirkwall.

Kirkwall  - Reykiavik

Cudownie wyrze?biony atlantycki brzeg Orkadów Przy manewrach, w ciasnym basenie „udaje si?’’ nam wej?? na mielizn?. Po kilku próbach zej?cia z niej, za?oga zbiera si? na dziobie, rufa lekko unosi si? i tym sposobem opuszczamy mielizn?. W basenie t?oczno, cumujemy do kutra rybackiego, tu? przy wej?ciu do basenu. Ponad 4 dobowy przelot da? si? we znaki, wi?c odk?adam klarowanie jachtu na pó?niej. Nie ma tego du?o, g?ównie trzeba przejrze? ?ywno?? i pouk?ada? w bakistach to, co si? przemiesza?o przez prawie dwa tygodnie rejsu. No i wjazd na maszt, trzeba sprawdzi? czy wszystkie zawleczki s? na swoim miejscu. Mo?emy to zrobi? przed wyj?ciem i jeszcze zostanie czas na zadbanie o siebie. Postaliby?my tu d?u?ej ale maj?c do wyboru mi?dzy Orkadami a Islandi?, wszyscy wybieraj? Islandi?. Zaliczamy jednodniow? „busow?” wycieczk? po ciekawych prehistorycznych miejscach. Mocno zm?czeni i usatysfakcjonowani organizujemy kolejny, udany jachtowy wieczorek zakrapiany miejscow? whisky. Rano nast?pnego dnia, zgodnie z planem, klar jachtu. Przy wysokiej wodzie (godz. 13.00) uciekamy do wyj?cia na ocean. Akurat wysoka woda zaczyna opada? i z pr?dem wylecimy na Atlantyk. Korzystny pr?d i wiatr SE 2 szybko nas pchaj? do wyj?cia. Ostatnie spojrzenie na ?agodne, zielone  orkadyjskie pagóry z poszarpanymi i stromymi kraw?dziami. Krystian (mój m?odszy brat) szepce: „Nie przypuszcza?em, ze kiedykolwiek w ?yciu to zobacz?”. To jest chyba najwi?ksza satysfakcja i nagroda dla mnie jako organizatora rejsu.

Za?oga Merkurego na szczycie kurhanu - Orkady Mijamy ostatni zakr?t, woda wrze, pojawiaj? si? bystrza, znak, ?e pr?d wzrasta. GPS pokazuje 11,5 w?z?a pr?dko?ci, czyli pr?d nas niesie dodatkowo ok. 6 w?z?ów. Ocean wita nas prawie lustrzany, lekko mglisty – przepi?kny! Z wpisów do dziennika jachtowego: „22.30 – Ujrzano pi?kne stadko delfinów. (ok. 15 szt.) Przez dwie godziny mogli?my podziwia? ich wyczyny”.

W niedziel?, dzie? po opuszczeniu Kirkwall, prawie nie ma wiatru. 15 godzin idziemy na silniku, a urobek mizerny; zaledwie 83 Mm. Pociech? stanowi? delfiny, które znów si? pojawi?y. Nast?pnego dnia pojawia si? wiatr „prosto z locji”- SW 3 do SSW 3-4 i w bejdewindzie pod pe?nymi ?aglami (najwi?ksza genua, grot i bezan, razem 112 m2) przebywamy oko?o 124 Mm.

Przepi?kny wieczór "na ostro" - Atlantyk Trzecia doba; wiatr skr?ca i ostatecznie ustala si? na W 5, przebieg 87 Mm, w nie ca?kiem korzystnym kierunku. Czwarta doba niemal identyczna, przebieg 96 Mm. Przewa?aj?cy kurs 320 kieruje nas raczej na wschodnie wybrze?e Islandii.

Pi?ta doba, wiatr pocz?tkowo WSW 3, potem ucicha prawie zupe?nie. „Podpieramy” si? silnikiem przez trzyna?cie godzin – ostatecznie uzyskujemy 102 Mm przebiegu dobowego. Og?aszamy konkurs na zaoczenie Islandii. O 19.40, 26.07.2001 roku - wielka chwila, Artur zwany Ryb? (od czasu kiedy z?owi? makrele, sztuk dwie) krzyczy: Islandiiiiiiiiia!!! Otrzymuje konkursowe piwo i czekolad?. Niebawem wszyscy podziwiamy zbli?aj?cy si? l?d. Do  Reykiawiku jeszcze ok. 200 Mm. Niestety, zachodnie wiatry zepchn??y nas bardziej na wschodnie wybrze?e.

Trzecia wachta w sztormie - 9 w skali Beauforta - od lewej: Krystian Listewnik, Maciej Czachor Szósta doba – pocz?tkowo wiatr po?udniowy, potem przechodzi na ESE i ro?nie w si?? w ci?gu godziny urasta z 4 do 8-9 stopni B. P?yniemy z szybko?ci? 7-8 w?z?ów. Szybko zmieniamy ?agle na sztormowe. Pojawia si? silna mg?a, widzialno?? mocno ograniczona. Bardzo du?a fala, ale poniewa? jest d?uga, „Merkury” zje?d?a z niej jak z górki. Wachty dwuosobowe stale w kokpicie mocno przypi?te szelkami, w powietrzu wodna zawiesina, bardzo trudno oddycha? pod wiatr. Do ko?ca doby robimy z wiatrem 129 Mm. Marzyli?my o postoju na wyspach Westmann, ale z powodu sztormu i z?ej widzialno?ci mijamy o 3 Mm najbardziej po?udniow? z nich.

Siódma doba od opuszczenia Orkadów – nad ranem sztorm ucicha zupe?nie. Wieje korzystny po?udniowy wiatr. Przemykamy pomi?dzy rafami a przyl?dkiem Reykianes i p?yniemy 4 godziny pó?nocnym kursem. Od godziny 09.00 p?yniemy ju? KPL – ami. Do Reykiaviku zosta?o oko?o 20 Mm. Tyle si? naczyta?em przed rejsem o s?ynnej p?awie nr 6 na podej?ciu do Reykiaviku. Tymczasem zm?czony ca?onocnym czuwaniem zasypiam, budz? mnie wo?aniem: „ Karol – p?awa!’’ Wyskakuj? z koji z pytaniem: „ Nr 6?’’, „Nie, nr 7. Nr 6 min?li?my jaki? czas temu”. No to zrobili?my zwrot prosto na wej?cie do portu. Szcz??ciem przy brzegach Islandii pr?dy w tym okresie dochodz? do ok. 0,5 w?z?a, wi?c nie trzeba si? nimi przejmowa?. Skoki p?ywów osi?gaj? ponad 4 metry, ale na torach wodnych jest znacznie g??biej, wi?c i ten problem odpada. A w porcie jachtowym okaza?o si?, ?e s? eleganckie p?ywaj?ce ruchome pomosty, wi?c p?ywami w ogóle si? nie przejmowali?my przez ca?y czas ?eglugi na islandzkich wodach.

Na podejsciu do Reykiaviku - Karol Listewnik Reykiavik – Lerwick

Spo?ród zacumowanych do p?ywaj?cego pomostu jachtów wyró?nia? si? niebiesko- czerwony slup z zielonym masztem. Na jego flagsztoku powiewa?a czeska bandera, a pod lewym salingiem – polska. W pobli?u jachtu siedzia?a na betonie za?oga uzyskuj?c liny ze starej rybackiej sieci. Niewysoki brodacz na nasz widok podniós? si? i podszed? do miejsca, gdzie mieli?my cumowa?. „Dzie? dobry, podajcie cum?” – powiedzia? to i par? innych uprzejmo?ci, m.in. „Fajnie, ?e nasi coraz dalej p?ywaj? i coraz cz??ciej docieraj? tutaj. Przed wami by?o tutaj „Roztocze” i chyba jeszcze kto?, nazwy nie pami?tam”. Pó?niej przedstawi? si?: „Ruda jestem, pewnie o mnie s?yszeli?cie. Ja z tego czeskiego jachtu „Polarka”. Na Grenlandi? p?yniemy, mamy w za?odze dwóch Polaków – Polonusów: Marcela i Jurka”. Nasze ?cie?ki przeplata?y si? jeszcze podczas czterodobowego postoju.

Panorama Reykiaviku P?ywaj?cy pomost przymocowany do betonowej kei. Paradoks. Po naszej stronie „bia?a flota”  - Sightseeing Wales – po drugiej stronie kei czarne cielska wielorybników, wielorybich morderców. Wraz z rytmem p?ywów przewalaj? si?  w oleistej wodzie. Dziel? los swych ofiar. Smutny ich widok. S? w trakcie z?omowania. Ze zdemontowanymi dzia?kami.  „Bezz?bne”.

Pierwsze osiedla na wybrze?ach Islandii za?o?yli w po?owie I tysi?clecia irlandzcy mnisi i skandynawscy ?eglarze. Trudne warunki zmusza?y do skutecznego organizowania si?. Ju? w 930 r. powsta? najstarszy w Europie parlament, istniej?cy do dzi? Althing. Ok. 1000 mieszka?cy Islandii ulegli chrystianizacji. W 1264 wyspa znalaz?a si? pod panowaniem Norwegów i w 1397 wesz?a do tzw. unii kalmarskiej zdominowanej przez Dani?. XIX w. – to dzia?ania niepodleg?o?ciowe, w roku 1874 Dania przyzna?a wyspie ograniczon? autonomi?. W 1918 Islandia uzyska?a niepodleg?o?? zachowuj?c uni? personaln? z Dani?. W 1944 zerwano uni?, proklamuj?c w Islandii ustrój republika?ski.

Merkury i Polarka przy p?ywaj?cym pomo?cie w Reykiaviku Bardzo intensywny postój wykorzystali?my m.in. na dwudniow? samochodow? wycieczk? po wn?trzu Islandii. Pierwszego dnia zaliczyli?my tzw. Z?oty Kr?g, sk?adaj?cy si? z historycznej krainy Thingvellir gdzie od 930 r ne zbiera? si? Althing. S?uchali?my dzwonu „serce Islandii”, który z ma?ego ko?ció?ka od 12 wieku wzywa? ludzi na obrady. Dalej by?y gejzery z osi?gaj?c? 100o Celsjusza wod?. Widzieli?my strzelaj?cy na 80 m. Geysir, od którego wszystkie „strzelaj?ce” wody geotermalne wzi??y swoj? nazw?. Zdj?cia natomiast robili?my przy czwartym co do wielko?ci gejzerze na ?wiecie Stokkor, tryskaj?cym regularnie co kilka minut na wysoko?? ponad 20 m. Kilkadziesi?t metrów od wód, w pó?torametrowej wysoko?ci lasku, sta?o kilka namiotów. W pewnej chwili z jednego z namiotów wyszed? facet z mena?k?, nabra? geotermalnego wrz?tku, wrzuci? chi?sk? zupk? i po chwili ze smakiem zacz?? zajada?. Potem by? robi?cy ogromne wra?enie „Z?oty wodospad” Gullfoss, który w dwóch kaskadach spada? z 34 metrowej wysoko?ci. Na koniec tej trwaj?cej kilkana?cie godzin wycieczki zwiedzali?my jedna z  wielu kalder po wulkanie z jeziorkiem po?rodku.

Nast?pnego dnia kilka godzin jazdy na lodowiec Langejokull, po niewyobra?alnych wertepach i po niewidzianych dotychczas stromiznach. Krajobraz niemal ksi??ycowy, co jaki? czas z przeciwka p?dzi? wycieczkowy autokar, po drodze, na której u nas odwa?y?by si? tylko traktor przejecha?. Dalej zwiedzali?my ?lady pierwszego osadnictwa na Islandii,  na które sk?ada?y si?: ziemianka wykopana w skarpie pod hotelowym parkingiem i wy?o?ony kamiennymi p?ytami kolisty basen do którego sp?ywa?a z pobliskiego ?róde?ka gor?ca woda.

Bezw?adne cielska wielorybników w Reykiaviku Ostatni dzie? po?wi?cili?my na klar jachtu przed czekaj?cym nas, przewidywanym, tygodniowym przelotem przez Atlantyk, zwiedzanie stolicy i ostatnie zakupy. Krótkie lecz serdeczne po?egnanie z za?og? Polarki, tankowanie wody i o pierwszej w nocy 01.08.2001 rozpoczynamy drog? powrotn?. Ok. godz. 06.00. zaoczono cztery wieloryby. Nastrój powrotu udziela si? wszystkim, cho? jeszcze prawie przez dwa tygodnie b?dziemy razem. Przewa?aj?  pocz?tkowo wiatry wschodnie z jednym pó?dobowym sztormem z tego kierunku. Niestety, od po?udnia mijamy Wyspy Owcze zatrzymuj?c si? dopiero w stolicy Szetlandów Lerwicku. Pierwszym l?dem, który zobaczyli?my,  jest szetlandzka wyspa Foula. Przelot Rejkiawik – Lerwick zajmuje równe siedem dób.

Lerwick - Bergen

Najwi?kszy islandzki wodospad Gulfoss (Z?oty Wodospad) - spada z 34 m Stolica Szetlandów to cudowna stara szkocka architektura z uroczymi zau?kami, w których zdaje si?, ?e czas si? zatrzyma?. Wieczorem w klubie ?eglarskim wraz z miejscowymi ?eglarzami ogl?damy film z naszego rejsu. Po równej dobie uciekamy do Bergen, prawie dok?adnie na wschód. Wieje z pó?nocy 5 - 6o B, wi?c mamy pi?kny po?ówkowy, 32 godzinny przelot 192 Mm, ze ?redni? 6 w?z?ów. Potem, na silniku, podchodzimy do Bergen od po?udnia. Ciekawe nocne wej?cie. Cumujemy o czwartej nad ranem w starym porcie, na wprost ko?lawych, drewnianych, jeszcze hanzeatyckich domów z XIII wieku. Mamy pó?torej doby do wymiany za?ogi. Zwiedzamy pi?kna star? stolice Norwegii, klarujemy jacht. Po?egnaln?  kolacj? z u?ciskiem d?oni i wr?czeniem opinii ko?czymy nasz rejs, oficjalnie 12.08.2001 o godz. 01.00. Podró? do kraju up?ywa ca?kiem mi?o i sprawnie.

Statystyka

W rejsie przep?yni?to 2682 Mm w ci?gu 479 godzin na ?aglach i 102 na silniku (24 doby w morzu), co daje ?redni dobowy przebieg 110,8 Mm, ze ?rednia pr?dko?ci? 4,62 w?z?a.  W portach 263 h (11 dób) postoju z czego 84 h w Reykiawiku (32 % czasu postoju w portach). Wynika z tej króciutkiej statystyki, ?e by? to „morski” rejs, zgodnie z za?o?eniami przedrejsowymi „du?o p?ywania, postoje krótkie, intensywne zwiedzanie”.

Historyczna kraina Thingvellir tu od 930 r. ne. zbiera? si? islandzki parlament - Althing. Mówca stawa? w miejscu gdzie teraz jest bia?y maszt. S?owa wzmacniane scian? uskoku tektonicznego za plecami mówcy nios?y si? daleko...  Stokkor - czwarty co do wielko?ci gejzer ?wiata - od lewej: Kinga Adach, Karol Listewnik, Aleksander Zalewski  Kaldera powulkaniczna z jeziorkiem wewn?trz Dobra droga na Islandii biegn?ca wzd?u? rzeki utworzonej z topniej?cego j?zora lodowca Langejokull  Typowa droga po której je?dzili?my na wycieczki w g??b Islandii - w dali "górka" popio?u wulkanicznego...

Lodowiec Langejokull na Islandii  Bia?a Rzeka - Islandia Po 7 dobach od opuszczenia Islandii pierwszy l?d - wyspa Foula, atlantycki stra?nik Szetlandów Po?udniowy "koniuszek" Szetlandów

Dachy starego Lerwicku Wracaj?c nad ranem z Szetlandzkiego Klubu Zeglarskiego, zobaczyli?my ten oto widoczek... "Czas zatrzymany" - urokliwy zau?ek starego Lerwicku Dachy w Bergen - starej stolicy NorwegiiW Bergen Merkury sta? na wprost domów z XIII w.

Zau?ki starej Hanzy (XIII w.) w Bergen Schody w Bergen