Tomasz Konnak - 2010 Pallas w Baltic Open Regatta (Litwa, ?otwa) Wydrukuj ten artykuł

alt

2010 - Pallas w Baltic Open Regatta (Litwa, ?otwa)

O tych regatach pomy?la?em po raz pierwszy w roku 2008, ale wtedy Pallas by? zbyt ma?y, ?eby wystartowa?. Rok temu ju? móg?, ale ja o tym nie wiedzia?em. Za to w tym roku...
Czas ju? by?o ruszy? si? na dalsze wody, w inne kraje, skonfrontowa? si? z pe?nym morzem i zagranicznymi jachtami. A ?e

Litwa i ?otwa nie s? bardzo daleko, to czemu nie tam?

 Decyzja zapad?a wiosn?. Za?oga to Olek, który na Pallasie przetrwa? ju? niejedno i Andrzej - nowy i niedo?wiadczony, ale bardzo odporny i ch?tny, sprawdzili si? znakomicie w ci?gu 13 dni do?? ci??kiej, jak pó?niej si? oka?e, ?eglugi.
Jachtów z Polski mia?o by? wi?cej, ale wykruszy?y si? i w efekcie byli?my jedynym przedstawicielem naszego kraju.
Próbuj?c dopasowa? si? do prognozy i do wolnego czasu, wymy?li?em, ?e wyjdziemy w ?rod? w po?udnie, tak ?eby w K?ajpedzie by? w czwartek w dzie?. Niejako po drodze chcia?em skalibrowa? na nowo log, bo wyra?nie zani?a?, ku mojemu zdziwieniu. Czyli czeka?a na mila pomiarowa. Oczywi?cie niezb?dne przygotowania, zakupy jedzenia na drog? i tak dalej. Ca?e to przedrejsowe przygotowanie, które do atrakcji nie nale?y. Zw?aszcza w upa?.
13.50 w drog?. O 16 ruszyli?my naprawd?, po kalibracji i po tym, jak wiatr zacz?? solidniej wia?. Szkoda tylko, ?e w pysk. Dobrze, ?e nie za mocno. Staranne wyliczenia wzi??y w ?eb. Ostatnie mile przed K?ajped?, oczywi?cie pod wiatr, coraz bardziej kr?c?cy. A od rufy, troch? od brzegu, zaczynaj? si? gromadzi? burzowe, ciemne chmury. Wiatr cichnie, zaczyna robi? si? pó?no i ciemno. I ciemno??, i solidna ulewa i pioruny dooko?a dopad?y nas dok?adnie w g?ówkach portu. ?eby chocia? solidnie przywia?o, ale nic z tego. Wiatr kr?ci? jak cholera, niemal o 180 stopni i raz w kanale halsowali?my a raz p?yn?li?my baksztagiem. Troszk? w ko?cu przywia?o a wiatromierz okaza? si? bardzo przydatny w tych warunkach. Dobrze, ?e obaj za?oganci s? bystrooocy, bo wypatrywali p?aw torowych i innych przeszkód, np. w postaci statku, który wchodzi? do portu za nami. Z baseniku pograniczników dosz?y nas znaki dawane latark?, zrzucili?my genu? i zawrócili?my troch? i po raz pierwszy od wielu lat mia?em okazj? naprawd? rozmawia? po rosyjsku. Z tym, ?e po chwili przeszli?my na ukf-k?. Mo?emy p?yn?c dalej, ciut nawet przywia?o. Pallas w K?ajpedzie ju? by? wcze?niej, co jednak nie uchroni?o nas od pewnego b??dzenia po nocy. Ale to dlatego, ?e przedobrzy?em i omin??em ?wiadomie marin? przy promie, licz?c, ?e dalej b?dzie lepiej. Nie by?o i potulnie stan?li?my w ko?cu w kanale ko?o nowego budynku mariny. Godzina 23, ciemno??, ale deszcz prawie przesta? pada?. Uzna?em, ?e to by?o dla mnie stresuj?ce wej?cie. Nie wiedzia?em, ?e to dopiero pocz?tek...
Nast?pny dzie? to dzie? zapisów do regat, a dla za?ogi zwiedzania. Okazuje si?, ?e jachtów jest bardzo bardzo ma?o, niestety. I znów jeste?my najmniejsi i najwolniejsi. A liczy?em na wyrównan? konkurencj?. Podczas zapisów mam pokaza? swój „dyplom kapita?ski” jak to zosta?o nazwane. Czyli jakie? uprawnienia. Hmm, a gdyby kto? nie mia??
Pierwsza odprawa dla skiperów. Cho? oficjalnym j?zykiem komunikatów jest angielski, po ogólnej zgodzie wszystkie rozmowy odbywaj? si? po rosyjsku. I tak ju? zostanie do ko?ca. Poznanie si?, podzia? na grupy, wszelkie formalno?ci za?atwione. Po po?udniu ma by? oficjalne otwarcie regat. I tutaj wielka wpadka z mojej strony. Nie pomy?la?em, ?e jest ró?nica czasu i spó?niamy si? godzin? na otwarcie. Jest mi g?upio jak dawno nie by?o, kiedy si? potem t?umacz?. Na szcz??cie by?a to jedyna wpadka, wi?cej problemów, ju? do ko?ca, organizatorzy z nami nie mieli.
Dostajemy GPS z nadajnikiem, który b?dzie przekazywa? komisji nasz? pozycj? i dane o tym jak p?yniemy. Powoli poznajemy ró?ne osoby, acz jest trudniej, bo jednak bariera j?zykowa... Ale ju? za kilka dni nie b?d? mia? ?adnych oporów, ?eby zagadywa? po rosyjsku.
Podzia? na grupy jest taki jaki tylko by? mo?liwy: grupa jachtów klasy Open 800 (6 sztuk) i pozosta?e (8), w tym i my. Ale rozpi?to?? wymiarów i osi?gów jest bardzo du?a.
Po po?udniu spacer po mie?cie. A nast?pnego dnia wy?cig K?ajpeda - Palanga - K?ajpeda. Start i meta w porcie, tylko du?y wycieczkowiec przy nabrze?u troch? utrudni? prac? komisji regatowej.
Start pod wiatr. Osiemsetki jako szybsze startuj? wcze?niej, sygna? startu dla nich, jest sygna?em pocz?tku procedury dla nas. ?egluga po kanale ostro na wiatr, wyj?cie w morze pod wiatr, ale uda?o si? jednym halsem. Fala jak to w K?ajpedzie - prosto w wej?cie, oko?o 2 m. Pracowicie halsujemy pod 4-5 stopni B do p?awy, za któr? skr?cimy w prawo, na Palang?. W tych warunkach jest nie?le, pod wiatr i fale Pallas zawsze ?eglowa? znakomicie, teraz te? trzymamy si? kilku jachtów z naszej grupy. Zwrot w prawo i zastanawiam si?, czy stawia? czy nie. Oczywi?cie chodzi o spinaker. W ko?cu stawiamy i zaczyna si?. Jazda na granicy. Mimo ?e w szkwa?ach i odkr?tkach troch? tracimy wysoko??, warto! Cztery wolniejsze jachty naszej grupy s? ci?gle blisko. Ponad po?ow? drogi do p?awy zwrotnej udaje si? tak p?yn??. Ale wiatr powoli ro?nie i co gorsza wyostrza. W ko?cu spinaker w pewnym sensie sam si? zrzuca, gdy podczas ?opotu po powiezieniu wypina si? bras. Ale p?awa jest ju? niedaleko, zwrot i pe?nym bajdewindem wracamy. Wszystko by?oby pi?knie, gdyby wiatr nie cich? dla odmiany coraz bardziej i nie odkr?ci? tak, ?e trzeba halsowa?. Cztery ostatnie jachty zosta?y w morzu z przys?owiow? r?k? w nocniku. Lini? mety przecinamy przed godzin? 20, pono? kilka minut przed jej zamkni?ciem. Pocz?tek za nami, na logu prawie 48 mil i w efekcie 7 miejsce w grupie. ?piewka gorszych warunków pod koniec wy?cigu b?dzie si? powtarza? prawie do ko?ca regat.
Jutrzejszy etap stoi pod znakiem zapytania ze wzgl?du na zapowiadany silny wiatr. I nie tylko zapowiadany. Jako jedyny jacht, poniewa? nie mamy silnika, stajemy w kanale do mariny a nie w samej marinie. Wieczorem ?yczliwy facet z obs?ugi przychodzi zapyta?, czy jednak nie chcemy si? przenie??. Nie chcemy. Za to o 2 w nocy (trudno mówi? o nocy gdy ju? jest prawie jasno) ubieram si? i wychodz? na poszukiwanie cz?owieka odpowiedzialnego za otwarcie mostu. Jacht w kanale szarpie si? tak na cumach, ?e spa? si? nie da. No i zaczyna by? to gro?ne - szkoda ?ódki. A wiatr ca?y czas ro?nie. Znajduj? miejsce w marinie, gdzie chc? stan??, zaraz za mostkiem. Bez ?agli, z wiatrem i po?ówk? wp?ywamy za most i cumujemy. „Ocze? spasiba” do panów z obs?ugi, których wyrwa?em ze snu, ulga i spokojnie mo?na spa?. Rano (ech, ca?y czas trzeba pami?ta? o ró?nicy czasu, niestety w t? gorsz? stron?) s?dzia decyduje, ?e decyzja o starcie zostanie podj?ta po po?udniu. Czekamy na os?abni?cie wiatru. Odpoczywamy, pogadujemy, poznajemy innych ?eglarzy. Wiatr troch? os?ab? i dalej ma cichn??, wi?c b?dzie wy?cig. Start przewidziany na 17, fina? wieczorem albo w nocy w Liepaji. Meta w Liepaji zosta?a przewidziana do?? ciekawie. Mi?dzy po?udniowym naro?nikiem falochronu a gumow? bojk? wystawion? w „pewnej odleg?o?ci” od falochronu. Tekst z odprawy: pozycja bojki jest podana z pewnym przybli?eniem, ale przep?yniecie wzd?u? falochronu to wejdziecie na met?. W mojej g?owi? zal?ga si? my?l, ?e to b?dzie bardzo stresuj?cy etap. I komentarz do tego: tak jakby do tej pory by?o ?atwo...
Wychodzimy pierwsi z basenu, zaraz po otwarciu mostku. Na sztagu przezornie nasz trzeci co do wielko?ci sztaksel, czyli du?y fok. W kanale wieje prosto w pysk 15 w?z?ów, a na ko?cu stoi sobie ma?y stateczek do przewozu turystów. W poprzek, dziobem do nabrze?a. Przej?cie, które zostawi? ma szeroko?? oko?o 14 metrów (na oko ze dwie d?ugo?ci Pallasa) i im jeste?my bli?ej niego wydaje si? w??sze... Sprawy nie u?atwia fakt, ?e nabrze?a s? do?? wysokie (czarny humor: dobrze, ?e ob?o?one drewnem) a i sam stateczek zas?ania wiatr. Pierwsze podej?cie wyliczone precyzyjnie by si? zdawa?o, ale nie do ko?ca, wiatr za stateczkiem jednak odkr?ci? bardziej ni? my?la?em- nie uda si?, nieudane odpadanie wi?c zwrot i druga próba, tym razem z mniejszym zapasem wysoko?ci. I przechodzimy tym razem g?adko. Jaki st?d mora?? ?e zbyt du?y margines bezpiecze?stwa czasami szkodzi! Mamy sporo czasu do startu, patrz? co wieje i decyduj? postawi? du?? genu?. Oraz jeden ref na grocie. Bo na kanale wieje niezbyt silnie, a regaty to regaty. Bardzo, ale to bardzo nie doceni?em warunków za falochronami. Przez ukf-k? jeste?my poinformowani o zmianie - nasza grupa startuje pierwsza, bo osiemsetki jeszcze nie wysz?y z basenu. Startujemy niemal po?ówk? i na razie jest fajnie. Ale im bli?ej wej?cia... Wiatr wyostrza coraz bardziej. Ju? przed g?owicami jest ostro na wiatr. Fala sporo wi?ksza ni? wczoraj a wiatromierz pokazuje 24 w?z?y. Wiatru rzeczywistego. Wygl?da to naprawd? nieciekawie. Jacht jest mocno prze?aglowany, mimo odpuszczonego grota le?y na burcie. Ostrzej si? nie da bo stajemy dziobem do fali i ?atwo o niekontrolowany zwrot w samych g?ówkach. Pe?niej... no có?, prawa (od strony morza lewa) g?owica coraz bli?ej... Przeszli?my blisko, bardzo blisko i nie chcia?bym tego wi?cej powtarza?. Oczywi?cie, gdyby nie regaty to by?my si? zwyczajnie cofn?li, zmienili genu? na co? mniejszego i spokojnie pop?yn?li dalej. Zaraz za wej?ciem mo?na troch? odpa?? i natychmiast si? zarefowa?. Od razu na trzeci ref. Ale to i tak za du?o ?agla. Fale jak to w wej?ciu s? cholernie strome, przypominamy okr?t podwodny. W tych warunkach wyprzedzamy dwa inne jachty. Jacht jest dalej prze?aglowany, ale nie jest to ju? gro?ne a szkoda czasu na zmian? sztaksla, gdy po p?awie b?dzie po?ówka. Nagle chyba Olek mówi, ?e z ty?u, na jednej z osiemsetek, z?amali maszt. Praktycznie w g?ówkach. To b?dzie d?uuugi wy?cig :)
Za p?aw? ulga, odpadamy ale ca?kiem rozrefowa? si? nie mo?na. Wieje oko?o 25 w?z?ów, boczna fala, fantastyczna szybka ?egluga. W tych warunkach wi?ksze jachty nam uciekaj?, osiemsetki wyprzedzaj? i w ko?cu zostajemy sami. Pi?kne s?o?ce mi?dzy chmurami powoli czerwienieje i obni?a si?. O godzinie 20 schodz? do kabiny na chwil? i notuj? w dzienniku: temperatura wody (mamy termometr w dnie) 11,7 stopnia, temperatura w kabinie 11 stopni! Ciekawe ile jest na pok?adzie? Olek idzie na dziób przywi?za? drugi koniec spinakerbomu i wraca nie?le podlany wod? - fala przesz?a przez pok?ad. To ta pr?dko??, ca?y czas ponad 7 w?z?ów. W ko?cu robi si? szaro, pó?no, wiatr lekko s?abnie i odkr?ca. Przychodzi czas na spinaker. Oczywi?cie, na met? podchodzimy w samym ?rodku krótkiej nocy, bo ciemno jest tak naprawd? nieca?e 2 godziny. A wiatr dalej odkr?ca i jest coraz pe?niejszy. Z mojej perspektywy wygl?da to tak: lecimy prosto na kamienny falochron, którego w ogóle nie wida?, kieruj?c si? wg GPS-a na gumow? boj?, której te? nie wida?, pod spinakerem który zaczyna gasn?? momentami, bo jest prawie idealny fordewind, po falach, które lekko maj? ponad 2 metry. A echosonda pokazuje pod dnem 6-7 metrów g??boko?ci, wiatromierz 18-20 w?z?ów. Im jeste?my bli?ej, mniej ni? pól mili, tym bardziej czuj?, jak broda mi siwieje... Najbardziej si? boj?, ?e spinaker si? zakr?ci, bo wtedy czasu na jego sprz?tniecie mo?e by? za ma?o. No i tego, ?e nagle tu? przed dziobem zobacz? falochron...
Gdy GPS pokazuje ju? odleg?o?? w stopach, zrzucamy spinakera. A zaraz po chwili s?ycha? w UKF-ce wywo?anie. Okazuje si?, ?e s?dziowie (Irina i Antanas) nas widz?, ?e idziemy dobrze i za chwil? miniemy lini? mety. Ulga! Wchodzimy do awanportu a ja pod pok?adem ogl?dam map?. Mimo ?e „nówka nie?migana”, niezupe?nie zgadza si? z rzeczywisto?ci?. Znów stres, bo nigdy nie by?em w Liepaji. Przezornie zmieniamy genu? na du?ego foka, bo wej?cie w kana? jest ostro na wiatr, bardzo w?skie i z mieliznami po bokach. Na szcz??cie udaje si? przej?? do szerszego miejsca bez halsowania. Teraz to ju? z górki, cho? kana? jest d?ugi. Cumujmy przy pomo?cie mariny o godzinie 1.30. Zaczyna si? robi? ja?niej, jakby na z?o??. Przep?yn?li?my ponad 60 mil w ci?gu 9 godzin, co daje naprawd? niez?? ?redni?.
Maszt z?ama? „Sky fly”, nikomu nic si? nie sta?o i jachtowi te? nie.
Do kolejnego dnia regat wstajemy po 3 godzinach snu. Jest cholernie zimno, ale s?onecznie. Wieje. Tylko do?? s?abo w kanale, przez który musimy si? przehalsowa?. Wpadamy na start idealnie z sygna?em, nie ma czasu na przymierzenie si?, ani na zmian? foka na co? wi?kszego. To tak zwany krótki wy?cig. Trasa w kszta?cie trapezu, prawoskr?tna. Wy?cig jest naprawd? krótki, ma „tylko” 9 mil. Jeden, bo b?d? trzy. Start na wiatr, spinaker, przebrasowanie, halsówka na met?. Taki jest schemat ka?dego wy?cigu. Tylko wiatr z czasem powoli s?abnie. W pierwszym wy?cigu wia?o oko?o 18 w?z?ów, a pod koniec trzeciego tylko 12. Na pierwszy wy?cig w zasadzie si? spó?nili?my, w drugim pod koniec ?cich?o (wiem, wiem stara ?piewka) a w trzecim byli?my ju? bardzo zm?czeni. Ja w ka?dym razie nie umia?em sobie w pami?ci odj?? k?tów, ?eby wyliczy? jaki b?dzie wiatr po boi. Ale ?eglowa?o si? mi?o, zw?aszcza jak si? nauczy?em, jak si? p?ywa ostro na wiatr przy du?ej bocznej fali, która po prostu przestawia jacht i gwa?townie zmienia wiatr pozorny. Poza tym mi?dzy wy?cigami by?o bardzo ma?o czasu, dos?ownie kilka minut jak dla nas.
A w efekcie naszych wysi?ków trzy razy czwarte miejsce, za ca?y dzie?/etap te? czwarte i awans na 6 pozycj?. Szkoda, ?e ka?dy wy?cig nie by? osobnym etapem...
Po po?udniu oddajemy si? naszemu tradycyjnemu zaj?ciu w wolnej chwili, czyli poszukiwaniu pizzeri. Jak wida?, po prysznicu i obejrzeniu wyników, energii nam troch? przyby?o.
Kolejny dzie? jest wolny. Inne jachty wo?? oficjeli i dziennikarzy na pokazowych regatach. My z racji ma?o?ci jeste?my z tego zwolnieni. Mo?na spa?, mo?na zwiedza? miasto albo pla??, mo?na si? suszy?, mo?na szuka? pizzeri. Mo?na te? rozmawia? z litewskim wielbicielem difurów, Saurasem. Wspólne ogl?danie Pallasa i jego zakamarków zaowocowa?o zaproszeniem na regaty do Nidy na Zalewie Kuro?skim. We wrze?niu...
Kolejny dzie?, ?roda, jak ten czas leci... Nauczeni do?wiadczeniem wychodzimy tym razem na holu, oszcz?dzaj?c czas na halsówce. Start jest wcze?nie bo ju? o 10. Wiatr tradycyjny, 18 w?z?ów z zachodu. ?eby nie by?o nam za dobrze, to etap do Pavilosty organizatorzy wyd?u?aj? nam o krótki, dziewi?ciomilowy trapezik, czyli dodaj? nam jeden wczorajszy wy?cig do trasy. Pogoda pi?kna, fale dalej du?e, zimno jak cholera. To by? dzie? gdy nic nie sz?o. Najpierw s?aby start, ?le dobrana genua, przestrzelenie na pierwszej boi, z?y kurs na drug? boj? i w efekcie docinka, kompletnie spl?tany spinaker na trzeciej boi, zanim go rozpl?tali?my to bok si? sko?czy?, wymiana genuy na wi?ksz? na ?u?lu (czyli kolejna strata) i zerwanie oplotu na rogu fa?owym tej genuy gdy ju? j? postawili?my i mieli?my i?? na ostro po boi. A to oznacza kolejn? zmian? czyli kolejna strata. Jeszcze do tego refowanie i rozrefowanie. Halsujemy na ma?ej genule i naprawiamy du??. W ko?cu co? si? udaje, halsówka idzie nam znakomicie i sporo podganiamy. Niestety pod koniec wy?cigu, wiatr zaczyna siada?. Wchodzimy na met?, ja kompletnie zdo?owany i w?ciek?y jak rzadko kiedy, a z komisji oklaski. Okaza?o si?, ?e mamy 5 miejsce w tym etapie. Krótkim zreszt? etapie, bo tylko 44 mile. Czyli halsówka musia?a by? dobra. Mo?e zreszt? inni te? mieli swój kryzys, nie tylko my jeste?my zm?czeni.
Pavilosta to ma?a wioska, ale urocza. Wej?cie p?ytkie, w?skie, na rzece, stare cho? remontowane falochrony, ma?a ale pr??na marina i fantastyczna pla?a i las. Idziemy na drugi brzeg na wycieczk? a potem spa?! Jednak w ko?cu nas zmog?o i nast?pnego dnia zaspali?my 2 godziny! Dobrze, ?e bez konsekwencji.
Wychodzimy i tak pierwsi, po raz pierwszy na tyle wcze?niej, ?e mo?na do wy?cigu wszystko przygotowa?. Start na spinakerze i w drog?. Wiatr s?aby, powoli wyostrza?, przeciwnie ni? w prognozie. I to by?o to - wiatr 8-6 w?z?ów, coraz ostrzej i poszli?my... Ba, dogonili?my jeden jacht, a 3 inne by?y naprawd? blisko. No i có?, przed przyl?dkiem wiatr siad? do 4-5 w?z?ów i wyostrzy? jeszcze bardziej. Przyl?dek min?li?my na styk, z mizern? pr?dko?ci?, ale jeszcze by?o dobrze, inni byli do?? blisko. Niestety, na 4 mile przed met? wiatr siad? i siada? bardziej. 2-4 w?z?y wiatru i pr?dko?? w okolic 1 w?z?a albo i mniej. Potem prawie stan?li?my. Kiedy? Kiedy Liwa wesz?a na met?... Trzy ostatnie mile w 2 godziny i do tego halsówka pod spinakerem, bo przywia?o z rufy. Cho? przywia?o to za du?e s?owo :)
11 godzin na wodzie, 37 mil i ostatnie miejsce a mog?o by? bardzo wysokie. O 20 cumujemy w Ventspils. Co ciekawe, tym razem nikt si? nie denerwowa?, ja te? nie. Widocznie osi?gn?li?my jaki? wy?szy stopie? ?wiadomo?ci. Zwiedzanie miasta, ale skromne, bo i czasu ma?o i ch?ci czy raczej si?y nie te.
Pi?tek, 18 czerwca to ostatni dzie? regat. Ma by? jeden wy?cig, wg tutejszych standardów niezbyt d?ugi, bo zaledwie 25 mil, trzy kó?ka po trójk?cie. Wychodzimy wcze?nie, jako zupe?nie pierwsi. Pogoda jest, jak niektórzy mówi?, szorstka. Wiatr po?udniowo-zachodni, 16 w?z?ów i fala, która jest niczego sobie. Tym razem organizatorzy d?ugo ustawiaj? start, komisja marudzi i kombinuje. W ko?cu linia jest, mo?na rusza?. A tymczasem si? rozwiewa, powoli, ale systematycznie. Trasa jest tak ustawiona (po p?awach nawigacyjnych), ?e jest halsówka, potem bardzo szybki ?u?el, potem prawie spinaker i znowu halsówka. Trudno tutaj co? kombinowa?. Wieje coraz mocniej, nie wszyscy stawiaj? spinakery. Pallas stawia, ale z przygodami. Raz spinaker wpada ca?y do wody, ale szybko udaje si? go wyci?gn??. Wieje coraz mocniej, robimy b??d nie zmieniaj?c pod spinakerem genuy nr 2 na du?ego foka. Bo akurat wtedy troch? przysiad?o. By? to pierwszy i jedyny wy?cig, w którym wiatr pod koniec by? silniejszy ni? na pocz?tku. Czego jako? nie chcia?em przyj?? do wiadomo?ci i w efekcie czego jacht by? prze?aglowany. A szkoda. Komisja darowa?a nam 2 boki trzeciego okr??enia, gdy wchodzili?my na met? wia?o ju? 23 w?z?y w porywach. Koniec biegu, odpadanie, wymiana genuy 2 na foka i halsówka do portu. Zacumowali?my przed 16, po 6 godzinach na wodzie log pokaza? 37 przep?yni?tych mil. Z czego cz??? to by?o czekanie na start i powrót do portu po regatach. ?egluga tego dnia by?a zdecydowanie mokra, ale bardzo szybka. Zw?aszcza ten fordewind pod spinakerem, na fali wskazówka logu dosz?a do 8,5 w?z?a, co by?o rekordem tego dnia i tych regat. Pi?te miejsce w tym wy?cigu i pochwa?y, gdy akurat moim zdaniem ten wy?cig by? jednym ze s?abszych w moim wykonaniu. Spokojnie mo?na by?o pop?yn?? lepiej i mo?e nawet, po raz pierwszy i jedyny, zaj?? 3 miejsce. No có?.
Koniec „gonek” (gonka to wy?cig po rosyjsku), koniec regat. Sobota to dzie? p?ywania z oficjelami, w co tym razem nas wci?gni?to. Deszcz, na holu za Liw? zwiedzamy Venstspils od strony wody. Oczywi?cie zimno, ale go?cie na naszym jachcie nie marudz?. Przy dochodzeniu do nabrze?a nieprzyjemny incydent, gdy ju? po rzuceniu holu stajemy przy cumie rozci?gni?tej miedzy nabrze?em a bojk? cumownicz?, Liwa nagle w??cza wsteczny i ca?kiem solidnie, pod k?tem prostym, uderza w ?rodek naszej burty. Dobrze, ?e na rufie ma gumow? odbojnic?. Oby?o si? bez strat cho? d?ugo ogl?da?em potem burt? i od ?rodka i od zewn?trz. Ale Liwa generalnie mia?a problemy z manewrowaniem w ogóle, a na silniku w szczególno?ci. Pallas kilka razy mia? pecha znale?? si? na na celowniku i cho? potem omija?em ich z daleko, wreszcie nas dopadli.
Zako?czenie regat mia?o mi?y akcent, gdy Pallas dosta? nagrod? za dobre ?eglowanie (butelk? whiskey, któr? potem w marynarza wygra? Olek) i przy okazji oklaski od pozosta?ych za?óg.
Rosjanie wyci?gaj? z wody swoje jachty i pakuj? je na przyczepy. Niektóre jachty zostaj? w Venstpils, inne p?yn? do siebie. Drugi etap regat zostaje odwo?any, bo s? tylko trzy jachty, w tym S?oni, który dogoni? nas i flot? w?a?nie w Venstpils.
Koniec regat i ?al. By?o nie?atwo, ale wszystkim si? podoba?o. Poza samymi regatami Litwa i ?otwa s? przepi?kne. Przynajmniej dla mnie. A mo?e tak jak Andrzej Urba?czyk jestem „kochliwy” je?li chodzi o odwiedzane miejsca? Kto wie!
Po deszczowej sobocie w niedziel? jest pi?kne s?o?ce. ?e dalej zimno? Nikt ju? na to nie zwraca uwagi, cho? rano w kabinie temperatura wynosi najwy?ej 12 stopni. Z ko?ca falochronu patrz? na jachty, który urz?dzi?y sobie prywatne regaty w drugim etapie. Tojana, Katharina Jee i S?oni nikn? powoli w morzu. A dla nas ca?y dzie? na zwiedzanie, zakupy (z tym kiepsko, bo niedziela) i czekanie, kiedy wiatr si? odwróci i st??eje. Po po?udniu wiatr odkr?ca i cho? nie wieje rewelacyjnie, to wychodzimy w morze o godzinie 19. Przed nami „zaledwie” 199 mil do Gdyni. Za?o?enie jest takie, ?e wiatr b?dzie i do Gdyni dop?yniemy non-stop. Gdyby nie sz?o, to K?ajpeda jest portem lubianym przez nas... Ale idzie. Cho? w nocy wieje s?abo, momentami wr?cz cichnie, to nad ranem ruszamy szybciej. I cho? jest dalej diablo zimno, w kabinie 14 stopni po gotowaniu herbaty, to jednak pogoda dopisuje. Zachód s?o?ca, wschód s?o?ca, chmury które si? w ko?cu rozesz?y, zachód s?o?ca i znowu wschód. Teraz w ko?cu solidniej przywia?o, ca?y czas spinaker w górze a do ko?ca ju? tylko 50 mil. Wieje, wreszcie wieje i to ci?gle z rufy! W ko?cu wida? z daleka l?d, na du?ej fali i w do?? silnym wietrze idziemy szybko na Hel. Telefony ?api? zasi?g, mo?na porozmawia? ju? w polskiej taryfie. Cumujemy w Gdyni o 19.30, po 48,5 godzinie ?eglugi, w której log pokaza? 212 mil.
Jest ciep?o, dziwnie nam jako?, w kabinie 20 stopni, nawet mo?na si? spoci?...

PODSUMOWANIE:
??cznie przep?yn?li?my 630 mil w 13 dni. Warunki da?y nam w ko?? cho? sztormów nie by?o. Jedyn? drobn? awari? by?o p?kniecie oplotu na rogu fa?owym najwi?kszej genuy, co da?o si? ?atwo naprawi?.
Pi?te miejsce na 8 jachtów w grupie. Wszystkie jachty znacznie wi?ksze i znacznie szybsze. Czy mo?na by?o lepiej? Szacuj?, ?e jedno miejsce zabra?y nam warunki pogodowe, czyli s?abszy wiatr pod koniec trzech wy?cigów. Kolejne miejsce zabra?y nam nasze, g?ównie moje, b??dy. A jeszcze wy?ej? Tego nie wiem i ju? si? nie dowiem :)
Za to wiem na pewno, ?e si? podoba?o. Je?eli impreza b?dzie w przysz?ym roku, to jest bardzo du?a szansa, ?e si? na niej pojawimy. I kto wie, czy nie w tym samym sk?adzie. Andrzejowi i Olkowi te? si? podoba?o. Bo przecie? w ko?cu trzeba sprawdzi?, jak wypadamy przy jachtach, które maj? podobne osi?gi.
Regaty by?y dla naszej trójki m?cz?ce, dla mnie dodatkowo bardzo stresuj?ce.
Nie jest przesad?, ?e ilo?? siwizny na g?owie mi znacz?co wzros?a. Dodatkowo p?ywanie bez silnika rodzi ró?ne ograniczenia, o których trzeba ca?y czas pami?ta?.
Mentalno?? ?eglarzy jest tam jednak troch? inna: dwa metry fali i 20 w?z?ów wiatru to s? normalne, dobre warunki i w ogóle nie ma o czym mówi?, wy?cig dziewi?ciomilowy to krótki wy?cig a gdy do mety zosta?o 20 mil to dla nich jest to tylko 20 mil i praktycznie koniec etapu...
Wej?cia do portów nie s? trudne, nikt si? nie czepia o p?ywanie na ?aglach, natomiast prawo drogi dla jachtów... có?, nie mo?na w tej kwestii liczy? na zbyt wiele.

Zobacz zdj?cia z rejsu w galerii

Tomasz Konnak

 

Wyniki regat: